Tytuł: „Czarna woda”
Autor: S. K. Tremayne
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 434
Ocena: 3/10
Opis
Nowy porywający thriller psychologiczny autora bestsellerowej powieści Bliźnięta z lodu.
Hotel Stanhope mieści się na malowniczej i odludnej wyspie Dawzy otoczonej ujściem rzeki Blackwater. Rzeki, w której kryje się zabójcza pułapka. Podczas hucznej imprezy z okazji otwarcia hotelu dochodzi do tragedii. Beztroska kąpiel kończy się śmiercią pięciorga gości porwanych przez zdradliwy prąd – Czarną Wodę.
Hannah, która pracuje w hotelu, była świadkiem tego wypadku, przez co nabawiła się panicznego strachu przed wodą i nie może opuścić wyspy. Uwięziona na Dawzy próbuje dociec, co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy i odkrywa mroczną tajemnicę. Okazuje się, że sama również nie jest bezpieczna…
/opis pochodzi od wydawcy/
Moja opinia
Autor: S. K. Tremayne
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 434
Ocena: 3/10
Opis
Nowy porywający thriller psychologiczny autora bestsellerowej powieści Bliźnięta z lodu.
Hotel Stanhope mieści się na malowniczej i odludnej wyspie Dawzy otoczonej ujściem rzeki Blackwater. Rzeki, w której kryje się zabójcza pułapka. Podczas hucznej imprezy z okazji otwarcia hotelu dochodzi do tragedii. Beztroska kąpiel kończy się śmiercią pięciorga gości porwanych przez zdradliwy prąd – Czarną Wodę.
Hannah, która pracuje w hotelu, była świadkiem tego wypadku, przez co nabawiła się panicznego strachu przed wodą i nie może opuścić wyspy. Uwięziona na Dawzy próbuje dociec, co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy i odkrywa mroczną tajemnicę. Okazuje się, że sama również nie jest bezpieczna…
/opis pochodzi od wydawcy/
Moja opinia
„Czarna woda” skusiła mnie opisem fabuły, mroczną okładką, a dodatkowo thrillery psychologiczne wręcz ubóstwiam! Niestety, po lekturze tej powieści nie za bardzo mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że książka była porywająca…
Powieść bardzo długo się rozkręca. W początkowej fazie czytelnik w ogóle nie czuje zagrożenia. Więcej zaczyna się dziać w połowie książki, gdy czytający otrzymuje jedną z kluczowych informacji. Później pojawia się więcej tropów mających na celu rozwiązanie zagadki. Tylko ja w tej powieści pogubiłam się co miało być tą zagadką. Wydarzenia z dnia tragedii i to co do niej doprowadziło? Mroczne sekrety właścicieli Hotelu Stanhope? Tajemnicza przeszłość mamy Kat i Hannah? Praktycznie na żadne z tych pytań nie uzyskałam satysfakcjonujących mnie odpowiedzi. Autor próbował jakoś połączyć te wszystkie wątki w całość, ale średnio mu to wyszło. Przez to fabuła wydaje się chaotyczna i mało wciągająca. Nie czułam napięcia czytając tę książkę. Miałam również wrażenie, że wiele opisów jest zbędnych, a dialogów przegadanych byle tylko nabić więcej stron. Łączenie rożnych elementów jak zaburzenia psychiczne, paranormalne zjawiska, wzmianki o czarownicach, no jak dla mnie to trochę za dużo. Może gdyby jeszcze stworzyć z tego trzymającą się sensu całość, powieść udałoby się obronić. Mam wrażenie, że ta historia jest niedopracowana i mnie ona nie przekonała. Bohaterowie również bez wyrazu, a postać Hannah jest wręcz irytująca.
A szkoda, bo okazuje się, że autor ma w swoim dorobku i dobre powieści. Jego „Asystentka” o wiele bardziej mnie wciągnęła i zaniepokoiła, a przede wszystkim skutecznie utrzymywała moje zainteresowanie lekturą. Tutaj tego nie było. Powieść mnie rozczarowała i mocno wymęczyła. Mimo krótkich rozdziałów i zastosowanej w wielu thrillerach metody z podziałem rozdziałów na „Teraz” i „Wtedy”, historia dla mnie okazała się nijaka i raczej szybko o niej zapomnę.
Plus za pomysł na miejsce, w jakim akcja powieści się rozgrywa. Wyspa została bardzo dobrze stworzona i czuło się ten klimat odizolowania od reszty świata. Słychać było krzyk ptaków i czuć było płynący od rzeki chłód i wilgoć.
I pomysł na fabułę miał potencjał, jednak w moim odczuciu, nie został on wykorzystany.
Powieść bardzo długo się rozkręca. W początkowej fazie czytelnik w ogóle nie czuje zagrożenia. Więcej zaczyna się dziać w połowie książki, gdy czytający otrzymuje jedną z kluczowych informacji. Później pojawia się więcej tropów mających na celu rozwiązanie zagadki. Tylko ja w tej powieści pogubiłam się co miało być tą zagadką. Wydarzenia z dnia tragedii i to co do niej doprowadziło? Mroczne sekrety właścicieli Hotelu Stanhope? Tajemnicza przeszłość mamy Kat i Hannah? Praktycznie na żadne z tych pytań nie uzyskałam satysfakcjonujących mnie odpowiedzi. Autor próbował jakoś połączyć te wszystkie wątki w całość, ale średnio mu to wyszło. Przez to fabuła wydaje się chaotyczna i mało wciągająca. Nie czułam napięcia czytając tę książkę. Miałam również wrażenie, że wiele opisów jest zbędnych, a dialogów przegadanych byle tylko nabić więcej stron. Łączenie rożnych elementów jak zaburzenia psychiczne, paranormalne zjawiska, wzmianki o czarownicach, no jak dla mnie to trochę za dużo. Może gdyby jeszcze stworzyć z tego trzymającą się sensu całość, powieść udałoby się obronić. Mam wrażenie, że ta historia jest niedopracowana i mnie ona nie przekonała. Bohaterowie również bez wyrazu, a postać Hannah jest wręcz irytująca.
A szkoda, bo okazuje się, że autor ma w swoim dorobku i dobre powieści. Jego „Asystentka” o wiele bardziej mnie wciągnęła i zaniepokoiła, a przede wszystkim skutecznie utrzymywała moje zainteresowanie lekturą. Tutaj tego nie było. Powieść mnie rozczarowała i mocno wymęczyła. Mimo krótkich rozdziałów i zastosowanej w wielu thrillerach metody z podziałem rozdziałów na „Teraz” i „Wtedy”, historia dla mnie okazała się nijaka i raczej szybko o niej zapomnę.
Plus za pomysł na miejsce, w jakim akcja powieści się rozgrywa. Wyspa została bardzo dobrze stworzona i czuło się ten klimat odizolowania od reszty świata. Słychać było krzyk ptaków i czuć było płynący od rzeki chłód i wilgoć.
I pomysł na fabułę miał potencjał, jednak w moim odczuciu, nie został on wykorzystany.
Recenzja powstała w wyniku współpracy barterowej z