Powered By Blogger

poniedziałek, 28 maja 2018

Banda niematerialnych szaleńców

Tytuł: Banda niematerialnych szaleńców
Autor: Maria Krasowska
Wydawnictwo: SQN
Ilość stron: 384
Ocena: 7/10


O książce


Danny Moon jest synem niewyobrażalnie bogatych archeologów. Jako jedynak i oczko w głowie rodziców jest niesamowicie rozpieszczony. Podróżuje z rodzicami po świecie, co wiąże się z pobieraniem nauk od guwernantek.
Danny uwielbia trzy rzeczy: gorzką czekoladę i grę w Monopoly i ciemność, a nienawidzi guwernantek, nudy i jeszcze raz guwernantek. I dlatego obmyśla coraz to nowsze sposoby by się ich pozbyć. Po odesłaniu 31 guwernantki, rodzice chłopaka postanawiają wysłać go do rodziny w Polsce (mama Dannego jest polką). Danny nie jest zachwycony, ale uznaje, że wszystko jest lepsze niż użeranie się z guwernantkami (nawet publiczna szkoła w Warszawie). Jego wyobrażenia szybko zderzają się z brutalną rzeczywistością, ale przetrwać trudną sytuacje pomaga mu jego kuzynka Aneta i duch pirata. Tak, tak duch. Gdy jednak ten pewnego razu zostaje uwięziony w lustrze znajdującym się w pokoju nastolatka, Danny i Aneta postawiają wyjaśnić przyczynę takiego stanu rzeczy. Wyruszają nocą na cmentarz i rozpoczynają swoje śledztwo. Jeszcze nie wiedzą w jakie kłopoty się wpakowali.


„Do dzieła, wierni towarzysze! Wybij zęby, rąbnij w czachę, sparaliżuj wroga strachem!”  

Moja opinia 
  
Dzięki poprowadzeniu narracji z punktu widzenia Danny’ego, język w książce jest młodzieżowy i zabawny, dlatego książkę czyta się bardzo szybko. Główny bohater denerwował mnie swoim charakterem. Chłopak jest egoistyczny, a w dodatku kłamie na każdym kroku. Bardzo nie lubię tej cechy u ludzi, zatem Danny nie przypadł mi do gustu. Zadziwiająco często wykazywał się optymizmem, choć sytuacja bynajmniej do takich nie należała, ale może wynikało to z jego lekkomyślności.
O wiele więcej sympatii zyskała w moich oczach jego kuzynka Aneta, ale i tak najlepiej wykreowanymi postaciami były pojawiające się w książce duchy. Pirat Czarnobrody, szpieg Milady, trucicielka Dobromira to były postaci, które tworzyły klimat tej książki i nadawały jej zabawnych elementów.


Warto wspomnieć, że duchami po śmierci zostawali ci ludzie, którzy za życia tak mocno nagrzeszyli, że bali się czekającej ich kary. Woleli spędzić wieczność w niematerialnej postaci niż smażyć się w ogniu piekieł. Dlatego trochę mnie dziwią motywacje Dannego, który bezwzględnie postanawia im pomóc. Mam wrażenie, że za chęcią uwolnienia kapitana Czachy z lustra w jego pokoju, przemawiał fakt, że duch pomagał mu w szkole na sprawdzianach, kartkówkach i podczas odpowiedzi. Aneta miała więcej wątpliwości co do angażowania się w tą niebezpieczną przygodę, ale ostatecznie jako jedna z nielicznych osób, która widzi duchy uznała, że może to jest jej przeznaczenie.

W powieści pojawia się również wątek miłosny (bo jak by inaczej mogło być w książce gdzie bohaterowie są w wieku gdy hormony buzują), ale autorka zbyt mocno się na nim nie skupia, bo i nie ma czasu. Akcja powieści galopuje coraz bardziej, niebezpieczne sytuacje się mnożą, w takich warunkach nie ma czasu na miłość.

Książka, pomimo irytującego Danny’ego, była bardzo przyjemną lekturą i miło spędziłam z nią czas. Zabawne dialogi oraz przemyślenia, mnogość postaci, ciągłe zwroty akcji zapewniały stałą dawkę wrażeń i utrzymywały zainteresowanie lekturą. 

zabawny, dlatego książkę czyta się bardzo szybko.

Powieść przeczytałam dzięki portalowi Czytam Pierwszy.