Tytuł: „Kredziarz”
Autor: C. J. Tudor
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 388
Ocena: 8/10
Opis
W mrocznych zakamarkach ludzkiego umysłu kryją się najbardziej fascynujące koszmary i tajemnice.
"Najlepiej zacząć od początku.
Sęk w tym, że nigdy nie doszliśmy do porozumienia, kiedy to wszystko się zaczęło. Może w dniu, w którym Gruby Gav dostał na urodziny wiadro z kredami? Czy jak zaczęliśmy nimi rysować tajemnicze symbole? Albo kiedy same zaczęły się pojawiać? A może wtedy, kiedy znaleziono pierwsze zwłoki?"
Sęk w tym, że nigdy nie doszliśmy do porozumienia, kiedy to wszystko się zaczęło. Może w dniu, w którym Gruby Gav dostał na urodziny wiadro z kredami? Czy jak zaczęliśmy nimi rysować tajemnicze symbole? Albo kiedy same zaczęły się pojawiać? A może wtedy, kiedy znaleziono pierwsze zwłoki?"
To Kredziarz podsunął dwunastoletniemu Eddiemu pomysł, by porozumiewać się z przyjaciółmi za pomocą rysunków kredą. To był ich kod, do czasu gdy symbole doprowadziły ich do ciała dziewczynki. Wtedy zabawa się skończyła.
Trzydzieści lat później Ed dostaje kopertę. Znajduje w niej tylko kawałek kredy i rysunek człowieka z pętlą na szyi. Zdaje sobie sprawę, że gra sprzed lat nigdy się nie skończyła…
/opis wydawcy/
Moja opinia
Klimat jaki C.J. Tudor wprowadza w swoich książkach bardzo mi się podoba. Rozdziały nie są długie, co ułatwia czytanie. Ujawniają nam z każdą kolejną stroną mroczne zagadki z przeszłości i za każdym razem czujemy się zaskoczeni obrotem wydarzeń. W trakcie czytania nie wiemy czy główny bohater jest postacią dobrą, czy może ma coś za uszami i jednak powinniśmy go potępiać. Ale zarazem jest on tak dobrze wykreowany, że nie da się go nie lubić i się z nim nie utożsamiać.