Tytuł: „Pamiętnik księgarza”
Autor: Shaun Bythell
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 251
Ocena: 5/10
Opis
Młody Szkot pod wpływem impulsu przejmuje podupadły antykwariat i postanawia rozkręcić ów bez wątpienia niełatwy interes. Jak się okazuje, decyzja ta wywraca jego życie do góry nogami.
Poznajcie Shauna Bythella, księgarza, bibliofila i wyjątkowego mizantropa ze szkockiego miasteczka Wigtown. Prowadzi tu swój antykwariat, którego niezliczone półki uginają się pod ciężarem tysięcy książek. Wśród nich można znaleźć wszystko: od szesnastowiecznej Biblii po pierwsze wydania powieści Agathy Christie. Raj dla miłośnika książek? Cóż… prawie.
W swoich szczerych, sarkastycznych i przezabawnych zapiskach dokumentuje obfitujące we wzloty i upadki codzienne życie księgarza: utarczki z wrednymi klientami, problemy z ekscentrycznym personelem, frustracje z powodu chronicznie pustej kasy, podróże do najodleglejszych zakątków Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu książkowych skarbów, emocje towarzyszące niespodziewanym znaleziskom, uroki małomiasteczkowego życia… O tym wszystkim przeczytacie w pełnym szkockiego poczucia humoru „Pamiętniku księgarza”.
/opis pochodzi od wydawcy/
Moja ocena
Książka ma bardzo barwną i uroczą okładkę. To, oraz fakt, że też pracuję z książkami zachęciło mnie do sięgnięcia po zapiski księgarza. Jednak autor szybko ustawił mnie do pionu, zwracając uwagę, że jego profesja z moją mają niewiele wspólnego, i choć mogę się z nim nie zgadzać w tej kwestii, nie ulega wątpliwości, że biblioteki są dla jego działalności zagrożeniem. Myślę, że autor znienawidziłby mnie jeszcze bardziej, gdyby się dowiedział, że jego książkę przeczytałam w wersji ebooka na czytniku. I choć to nie było urządzenie od kindle, to pewnie mnie to nie rozgrzesza w jego oczach.
A czy ja polubiłam jego książkę?
„Pamiętnik księgarza” wcale nie jest napisany w tak
zabawny sposób, jak się tego spodziewałam. Poczucie humoru Shauna jest specyficzne i ja go po prostu nie kupuję. Może czasem się zaśmiałam, ale w większości czułam się zażenowana jego obserwacjami. Poza tym mam wrażenie jakby jego pamiętnik był bardziej dziennikiem. Mało jest w nim emocji i przemyśleń, to raczej zapis suchych faktów z rocznej pracy księgarza. Świadczą o tym chociażby wzmianki o ilości zamawianych i zrealizowanych internetowych zamówieniach, dzienny utarg oraz podanie ilości klientów odwiedzających antykwariat.
"Zdaniem antropologów po wejściu do nieznanego miejsca instynktownie zatrzymujemy się i wypatrujemy potencjalnych zagrożeń, ale tajemnicą jest dla mnie, jakie niebezpieczeństwo może czyhać w antykwariacie – oczywiście z wyjątkiem właściciela, który ma nerwy jak postronki i może być agresywny, bo kolejny raz ktoś zablokował mu drogę”.
Choć Shaun Bythell kupił księgarnię świadom problemów z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć, i niby
nie żałuje swojej decyzji, ja nie miałam wrażenia jakby lubił swoją pracę. I co jest straszne, to sam przyznał się do tego, że zaczął traktować książki jak towar, którym handluje. Ja mimo, że na co dzień otoczona jestem książkami, to w domu w każdej wolnej chwili co robię? Oczywiście czytam! Dlatego trochę tego nie rozumiem.
Mam również wrażenie, że autor słabo sobie radzi w egzekwowaniu od swoich pracowników posłuszeństwa. Może nie ma zdolności przywódczych, ale ja bym chyba nie pozwoliła tak ingerować w wizję mojego sklepu, jak robiła to Nicky, nawet gdyby mi zagroziła, że odejdzie. Po prostu wydaje mi się, że gdzieś trzeba postawić te granicę między szefem i pracownikiem.
Mimo, że książka jest raczej przeciętna, to ewidentnie czuło się tę atmosferę poszukiwacza skarbów, gdy autor jechał oceniać oferowany przez klientów księgozbiór. Z kart książki wyłania nam się obraz, małego miasteczka w którym wszyscy się znają i tworzy to niepowtarzalną atmosferę bliskości i zażyłości.
Książka nie jest długa, jednak ja się z nią trochę męczyłam. Choć zdania są krótkie, co powinno ułatwiać czytanie, klimat i postać samego księgarza, jakoś nie ciągnie do bliższego poznania tego specyficznego miejsca. A szkoda, bo ze zdjęć sklep prezentuje się pięknie i aż chciałoby się tam znaleźć. Sama książka wywołuje raczej odwrotny efekt.
„Pamiętnik księgarza” to książka z potencjałem, który w moim odczuciu raczej nie został wykorzystany. Autor skutecznie zraził mnie do swojego zawodu, niż zachęcił do szperania między półkami pełnymi starych książek. Jednak myślę, że warto sięgnąć po książkę i dowiedzieć się z jakimi klientami możemy się spotkać pracując w handlu, lub jak zachowywać się aby nie stać się obiektem żartów sprzedawców.
Książkę odebrałam za punkty z portalu Czytam Pierwszy.
Na razie nie ciągnie mnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuńBędę ją miała na uwadze :) Kusi mnie klimat tej powieści, lubię atmosferę małego miasteczka, niecodziennych sytuacji więc z chęcią przyjrzę się pracy księgarza z bliska :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w wolnej chwili, skuszę się na lekturę tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy to specyficzne poczucie humoru przypadnie mi do gustu. Książka już czeka na mojej półce.
OdpowiedzUsuńMam na liście do przeczytania i bardzo jestem zaciekawiona tą książką :D
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA MÓJ BLOG
ZAPRASZAM NA MÓJ INSTAGRAM
Mam ogromny szacunek do bibliotekarzy i pracowników księgarń (szczególnie tych którzy znają się na książkach i potrafią doradzić klimatowi), dlatego też chyba odpuszczę sobie tę konkretną książkę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to trochę zmarnowany potencjał niemniej plus za ten klimat - podoba mi się taki. Chyba dam książce szansę ;)
OdpowiedzUsuńWszędzie teraz pełno tej książki. Może jak trochę o niej ucichnie to dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam ochotę ja przeczytać
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że tej książce zaszkodziła reklama, która nastawiła czytelników na coś bardzo zabawnego i gdy dostaje coś innego jest rozczarowany. Mam ten tytuł, ale odczekam trochę z jego przeczytaniem. ;)
OdpowiedzUsuń