Powered By Blogger

poniedziałek, 15 listopada 2021

[RECENZJA PRZEDPREMIEROWA] „Tajemnica domu w Bielinach” - Katarzyna Berenika Miszczuk

 Tytuł: „Tajemnica domu w Bielinach”
Cykl: ‘Klub Kwiatu paproci’
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: Wilga
Ilość stron: 320
Ocena: 8/10

Opis

W życie rodzeństwa Lipowskich – Bogusi, Leszka, Tosi i Dąbrówki – bez zaproszenia wkracza ZMIANA. Muszą zostawić rodzinną Warszawę i przeprowadzić się do Bielin. Rodzice wywrócili ich życie do góry nogami, kiedy podjęli decyzję o ROZWODZIE. Zmianom nie ma końca, bo zamieszkują w wielkim domu ciotki Mirki, w młodości szeptuchy, teraz schorowanej staruszki, która w dodatku z każdym dniem wydaje się tracić coraz bardziej kontakt z rzeczywistością, a w cichych rozmowach pojawia się słowo ALZHEIMER.
Wychowane w stolicy dzieci na wsi poznają inny świat – starych wierzeń, szeptuch, bóstw i demonów. Czy to tylko SŁOWIAŃSKIE LEGENDY, czy może na własnej skórze młodzi Lipowscy przekonają się, że to nie zapomniane zabobony, ale prawda.
/opis pochodzi od wydawcy/


Moja opinia
 
Moja fascynacja mitologią słowiańską, zaczęła się od przeczytania książki „Szeptucha”, której autorką jest właśnie Katarzyna Berenika Miszczuk. Poznając losy Gosławy i Mieszka pełne niebezpieczeństw i demonów, zakochałam się w Bielinach i magicznym klimacie jaki wokół tej miejscowości wyczarowała autorka. Jednym tchem pochłonęłam całą serię o perypetiach Gosławy Brzózki i mam nadzieję, że kolejne części jeszcze przed nami. Tym bardziej ucieszyła mnie wiadomość, że 24 listopada ukaże się najnowsza książka pisarki, w której znów wrócimy w to pełne magii miejsce. I choć bohaterami „Tajemnicy domu w Bielinach” jest rodzina Lipowskich, czyli do tej pory nieznane nam osoby, to spotkanie z postaciami z poprzedniej serii jest nieuniknione. W końcu Bieliny to dość mała wieś.


Nadchodzące wakacje dla rodziny Lipowskich, zapowiadały się zupełnie inaczej niż dotychczas. Zamiast wyjazdu nad morze, czwórka dzieci i ich mama przyjechali do wsi Bieliny, aby zająć się schorowaną Ciocią Mirką. Zmiana jest szczególnie trudna dla dzieci, szczególnie że to nie wakacyjny wyjazd, a przeprowadzka na stałe. Stan domu, jaki zastają po dotarcia na miejsce oraz dziwne zachowanie Ciotki, napawa ich niepokojem. Szybko odkrywają, że coś jest nie tak. Skoszona trawa w jedną noc odrasta, garnki i patelnie same spadają z wieszaków, w domu pomimo ciągłego sprzątania ciągle jest brudno. Dzieci są zdeterminowane, żeby odkryć tajemnicę, którą skrywa dom i dziwnie się zachowująca Ciocia. Czy te zdarzenia da się wyjaśnić siłą rozumu?

Z wielką przyjemnością czytałam tę książkę. Bardzo podobał mi się klimat, jaki autorka stworzyła w swojej powieści. Przerażający, niepokojący, ale zarazem wzbudzający naszą ciekawość do tego stopnia, że od lektury nie idzie się oderwać. Moją sympatię zyskali również bohaterowie tej historii. Rodzeństwo Lipowskich pomimo sprzeczek, których nie idzie uniknąć w rodzeństwie, potrafią świetnie współpracować ze sobą w sytuacjach problemowych. Bardzo podobała mi się postawa Leszka, który wierzy w naukowe wyjaśnienia i twardo stąpa po ziemi. Czy jego przekonania nie ulegną zmianie, to musicie się dowiedzieć sami. Z Tomisławą łączy mnie zamiłowanie do książek i szalenie zazdroszczę jej prezentu jaki otrzymała od Cioci Mirki. Bogusię podziwiam za odwagę, na którą ja na pewno nie zdobyłabym się w takiej sytuacji. Ale nie tylko rodzeństwo zostało w tej książce świetnie wykreowane. Postacie drugoplanowe również zapadają nam w pamięć i pokazują swój charakter. 


I to co lubię najbardziej, czyli słowiańskie elementy, na których oparta jest fabuła tej powieści. Obrzędy, które dziś już zapomniane, w książkach Pani Miszczuk nadal są żywe i to mnie szalenie cieszy. Pozwala to najmłodszym poznać naszą kulturę, jeszcze sprzed czasów przejścia na wiarę chrześcijańską. Jak dla mnie to ogromny plus.
Ja jestem oczarowana tą historią. Nie tylko pod względem fabularnym. Autorka również porusza ważny problem, z jakim coraz więcej dzieci się spotyka. Mianowicie rozwód rodziców, który często budzi w nich poczucie winy, złości i smutku. Tutaj również dzieci inaczej reagują na decyzję dorosłych. Jednak pani Katarzyna nawet ten drażliwy temat ujęła w bardzo delikatny sposób, próbując wyjaśnić, że rozejście się rodziców nie jest winą dzieci. A miłość do dziecka nigdy nie ustaje, nawet jeśli wypali się ta łącząca dorosłych. 


Warto również zwrócić uwagę na wydanie. Książka zawiera również ilustracje, które wykonał Marcin Minor. Są po prostu świetne! Monochromatyczne, ale to nadaje im tajemnicy, która doskonale pasuje do klimatu książki.
Jedynym minusem powieści jest jej długość. Zdecydowanie za szybko się skończyła. Pociesza mnie tylko fakt, że w przygotowaniu jest kolejna część. Już nie mogę się doczekać.

„Tajemnica domu w Bielinach” jest uroczą książką, którą polecam do czytania całej rodzinie. Oprócz spotkania ze słowiańskimi bóstwami, które budzą lekkie uczucie strachu, mamy tutaj opowieść o trudnych emocjach, ale przede wszystkim o wsparciu rodziny, które jest bardzo ważne i potrzebne każdemu.
Zdecydowanie polecam! Warto czekać na premierę!
 
PREMIERA 24 LISTOPADA 
Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję
Grupie Wydawniczej FOKSAL!

 

7 komentarzy:

  1. Po książkę nie wiem czy sięgnę, ale fajnie, że jest to dobra pozycja dla całej rodziny.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Możliwe, że kiedyś sięgnę po tą książkę. Jednak mam ją raczej w dalszych planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z podobnymi klimatami książkowymi nie jest mi po drodze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach inną książkę autorki

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten cykl cały czas przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki Miszczuk dopiero mam w planach...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze czegoś takiego nie czytałam. Czuję zsinteresowanie

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tutaj jesteś!
Zostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę.
Podziel się swoją opinią :)